- Przepraszam - wyszeptał Niall . Hmmm ... nawet nie wiem kiedy wszedł do kuchni, myślałam że o tej godzinie już wszyscy śpią.
- Po prostu o tym zapomnijmy - ujęłam w ręce szklankę do której wcześniej nalałam sobie soku i zamoczyłam w nim swoje wargi.
- Nie wiem dla czego to zrobiłem ... to był taki odruch ..
- Jezu ! Skończ już człowieku ... - popatrzył na mnie ja na jakąś wariatkę - ... gadasz o tym i gadasz, może książkę napisz?
- O co ci chodzi? - krzyknął na mnie. Wiedziałam że ten temat tak się skończy
- Chodzi mi o to że ciągle trujesz mi dupę tym pieprzonym pocałunkiem a ja mam już dość, rozumiesz? - no chyba nie rozumie. Trzy dni truje mi już tym koparę. No po prostu kurwicy można dostać!
- Chcę cię tylko przeprosić, czego nigdy nie robię więc powinnaś się cieszyć że dla ciebie się przełamałem ... - wydarł się na cały dom. No pięknie, teraz wszyscy się już pewnie pobudzili i wszystko słyszą.
- Mam się cieszyć, wiesz wsadź sobie w dupę to przepraszanie !
- Wiesz co ... żałuje że wogóle ci ratujemy - powiedział, trzaskając za sobą drzwi. Czy to mnie zabolało ... ? Zajebiście. Niall mnie nienawidzi, Harry mnie nienawidzi, teraz tylko reszta do kompletu.
- Nie przejmuj się nim - podszedł do mnie Louis i ... przytulił mnie, a ja odwzajemniłam jego gest. Kurde co oni ze mną zrobili? Zmienili mnie ... na lepsze ... o fuuu! Nie chce taka być! Amela wróci, a ty Amela wyjdź ze mnie! Czy ja gadam do siebie! Chyba raczej do nas, do mnie i do dawnej Am.
- Zwariuje w tym domu - wyszeptałam na co Louis odpowiedział chamskim śmieszkiem. Co racja to racja ale, Louis wydawał się zupełnie inny niż wszyscy. Taki jakiś za miły. Może po prostu nie chcę żebym się go bała. Słyszałam dużo opinii na jego temat i muszę przyznać że żadna nie była dobra ... nie wspomnę już o Harrym.
W drzwiach stanął ... o wilku mowa, a raczej myślenie?
- Gdzie jest Niall - spytał zdenerwowany przytupując nogą.
- Wkurzył się i wyszedł - no, po co dodawać więcej szczegółów? Nie są mu chyba potrzebne.
- Kurde potrzebuje go - zamyślił się ... o nie, zamyślony Harry to kłopoty . Uwierzcie mi że przez ten czas odkąd tu jestem , zdążyłam się już z tym zapoznać.
- Trzymaj - rzucił w moje ręce spluwę? Po co mi ona?
- Musimy iść, pamiętaj że jeśli coś będzie nie tak to, to powinno ci pomóc. Telefon masz, jak coś to dzwoń. W szafce są jeszcze dwa , dla Vass i Briee - spojrzał na Louis, który przytaknął lekko głową. Czy on właśnie odpowiedział na pytanie które nie padło na głos? Fajnie, kolejna wróżka. CHWILA, CHWILA ... coś mi tu nie gra ... O KURWA CZY JA MAM UŻYĆ TEJ SPLUWY ? Nie .... nie! Za żadne skarby na świecie nie będę do nikogo strzelać.
- Co ? Gdzie wy idziecie? Ja mam tego użyć? - krzyknęłam zaszokowana, patrząc na chłopaków odchodzących w stronę wyjścia.
Louis odwrócił się w moją stronę a na jego twarzy nadal gościł uśmieszek.
- Czy ty się ze mnie nabijasz ?
- Wyglądasz tak komicznie - westchnął - spokojnie, to nie jest takie straszne w praktyce. Przyzwyczaisz się. Jak coś masz komórkę, zasłoń rolety, ścisz telewizje i za żadne skarby nie wychodź na zewnątrz. Vass i Briee najprawdopodobniej jeszcze śpią ale powiedź im to gdy się obudzą ... - wyglądał na przestraszonego ale wiem że tylko takiego zgrywał. Ale ja jestem pojebana .. dlaczego miałby udawać że się boi? Naprawdę się boi!
Wyszedł zostawiając mnie zaszokowaną z spluwą w ręce.
Fajnie , a co jeśli tu przyjdą? Mam w nich tak po prostu sobie strzelić! Dziewczyny też! Racja ... może i biorę czasami trawkę, popalam papierosy i pije alkohol ale nie jestem morderczynią! Wyobrazić sobie że stoję teraz tutaj, 500 km od domu i trzymam w ręku pistolet którym mam się niby bronić. Cudownie, w przyszłości zostanę reżyserem, wyjdzie mi z tego film wszech czasów ... normalnie dostane Oskara!
Weszłam po cichu na piętro kierując się w stronę pokoju Vass. Ku mojemu zaskoczeniu były tam obie .. oj wyglądały ta słodko, leżące razem na łóżku, każda w innym kierunku.
- Pobudka - wrzasnęłam klaskając w ręce. Nic. Cisza.
- Ej - Nic. Cisza.
- Wstawać, kurwa bo strzele - od razu podziałało. Wstały jak na baczność.
- Co się tak drze... co to jest? - zapytała zaszokowana ( i oczywiście zkacowana ) Vass, wskazując na spluwę.
- Harry mi to dał ... powiedział że będzie to nam konieczne, po jesteśmy same, nawet nie wiem na ile - westchnęłam - ... dla was też są, w komodzie pod telewizorem - Briee ledwo kojarzyła o czym mówimy ... to znaczy tak mi się zdawało po patrzyła na nas jak na wariatów.
- Zajebiście - warknęła podając bezwładnie na łóżko.
- Boisz się - Briee spojrzała na mnie. W świetle słońca wpadającego przez okno jej rude włosy wyglądały na prawdę bajecznie ... jak Ariel*.
- Nie wiem, to dziwne uczucie, chyba tak. Powiedzieli że jak coś to mamy do nich dzwonić, zasłonić rolety - wskazałam na odsłonięte okno, które zaraz zostało zamknięte - ... i nie wychodzić na zewnątrz - wzdrygnęłam. One tylko potaknęły głowami. Zapadła dziwna cisza. Nienawidzę tego najbardziej. Patrzyłam na swoje klapki, a dziewczyny powtarzały mój ruch.
- Pokłóciłam się z Niallem, tylko o to że ... on mnie pocałował - wzdrgnęłam, opadając na łóżko. W moich oczach pojawiły się łzy. O nie ... co? No ładnie, płacze przez tego debila.
- Nie płacz, Am - Och Briee, gdybym tylko mogła je powstrzymać, to skakałabym z radości.
- Zakochałaś się - stwierdziła Vass. Co ? No ja jej dam. Jestem wdzięczna że Harry dał mi tą spluwę ... teraz wiem że mi się przyda. A właśnie, zostało mi 11 dni by zakochać się w Harrym. No kurde, płacze przez jednego, myślę o drugim ... powinnam się leczyć!
- Nie! Co ty sobie wyobrażasz? - warknęłam w jej stronę. Zaśmiała się, zakładając ręce na piersi. Hahahha, no to było bardzo śmieszna ... boki urwać.
- Chciałam tylko zobaczyć jak zareagujesz - usiadła obok mnie .
Usłyszałam strzały na zewnątrz. Odskoczyłam przerażona łapiąc w rękę pistolet.
- O kurwa - wyszeptałam, znaczy tak mi się zdawało. Mój głos w tamtym momencie przypominał rechot żaby więc sama nie wiem jak to brzmiało.
Zbiegłyśmy po schodach na dół, słysząc coraz więcej strzałów. Vass i Briee pobiegły w po chwili w ich rękach znalazły się dwie identyczne spluwy.
- Może nie chodzi o nas, może to nie w nas strzelają - przerażona Vass ukucnęła by nie zostać zauważona.
- Marzenie - wydukałam - chodzicie na górę, trzeba zadzwonić do chłopaków - powiedziała ciągnąc je za sobą do pokoju Vass.
Wybrałam numer Louisa ale nie ! Poco odebrać! Liam, nic! Zayn, nic! Niall, nic! Niallowi się nie dziwie, jest na mnie obrażony ( chodź i tak on zaczął całą tą kłótnie ) ale powinien odebrać, wiedząc że możemy być w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Czyli został mi tylko Harry? Fatalnie, a chuj mnie to ... mam zamiar jeszcze pożyć.
Wybrała numer, modląc się żeby chociaż on odebrał.
- Co cię dzieje - usłyszałam dobrze znany mi głos. Nareszcie ktoś odebrał/
- Mamy kłopoty - wyszeptałam patrzą na przestraszone dziewczyny ...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka ! Nareszcie nowy rozdział. Mi się podoba, myślałam że wyjdzie gorszy, ale ujdzie! A jak wam się podoba? Ostatnio w telewizji leciał Kevin sam w domu oglądaliście ? Muszę przyznać, że to nigdy mi się nie znudzi! Heheh ... :D
CZYTASZ ? = SKOMENTUJ !
szybciutko next :*** <3 świetny blog!
OdpowiedzUsuńG.E.N.I.A.L.N.Y dawaj next <3
OdpowiedzUsuńDziękuje ... następny najprawdopodobniej w środę :)
OdpowiedzUsuńAle masz talent do pisania takich rzeczy! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie w miedzyczasie bys ocenila moje outfity :) http://angelaendzel.blogspot.com/
Dziękuje :)
OdpowiedzUsuńKocham czytać twoje wpisy.Nie mogę się doczekać na następny ;)
OdpowiedzUsuńSuper czekam na next. Jesteś genialna <3 :*
OdpowiedzUsuń