sobota, 14 lutego 2015

Rozdział 25

Plan był prosty, choć patrząc na to z drugiej strony skomplikowany. 
Nie mogłem usnąć całą noc. Plan Grega wcale mi się nie podobał. Było w nim coś... coś co nie pasowało. Tylko nie wiem co. Racja, Grega znałem odkąd sięgam pamięcią ale to nie znaczy że zawsze był moim kumplem... 
On wie o mnie najwięcej. Z tej dobrej i złej strony. Ale teraz nie ma to znaczenia. Liczy się tylko Amelie...
- Harry! Szybko! - usłyszałem krzyk Nialla i od razu pobiegłem na dół. 
- Co się stało?
- Musisz to zobaczyć! - szepnął i podał mi kartkę. 
- Las pod Londynem. Dziś. Przed północą - przeczytałem na głos i ledwo powstrzynałęm łzy. To na pewno było związane z porwaniem Amelie. Pismo. Znałem skądś to pisno...

Oczami Amelie, rano

Otworzyłam oczy, choć wcale nie spałam. W ogóle. Nie wiem już od kiedy nie sypiam ale nie czuje zmęczenia. Nie czuje prawie nic oprócz zimnego powietrza które wlatuje tylko wtedy gdy ktoś otwiera drzwi by przynieść mi jedzenie. Oczywiście jak codziennie obok materaca stoi tacka przyniesiona przez jakiegoś mięśniaka. Smaku też nie czuje... 
Jedyne co mam w głowie to, to kiedy Harry po mnie przyjdzie, jeśli w ogóle przyjdzie bo na razie po nim ani śladu. 
- Nie powinno tak być -wyszeptałam - Nie powinno... Gdzie ty jesteś Harry? - dodałam. Nie miałam już nawet siły na łzy. Niby nic nie dzieje się bez przyczyny ale coraz mniej zaczynam wierzyć że to może mieć sens. Może, może wcale nie powinnam walczyć... wtedy, w szpitalu... może tak już miało być. Już miałam odejść. Zostałam. Najwyraźniej to był zły wybór. 
- Wiesz dwie na trzy osoby na świecie w takiej jak ty sytuacji, waliło by w ściany i płakała żeby tylko się stąd wydostać - oddał jakiś głos. Odwróciłam lekko głowe chcąc ujrzeć kto do mnie mówi ale jednocześnie nie chciałam wyrażać zaciekawienia. Zanim zobaczyłam kto do mnie mówi chłopak znalazł się tuż obok mnie i usiadł na skraju łóżka. 
- Darren - przedstawił się i podał mi rękę. Nie zareagowałam. Patrzyłam się w przestrzeń za nim ale jednocześnie lustrując dokładnie jego twarz. Wyglądał przyjaźnie. Blond grzywka spadała na jego szarawe oczy. 
- Wiesz może ty mnie nie znasz ale ja znam cię doskonale - odparł nie patrząc na mnie. Dopiero wtedy zwrócił moją pełną uwage. 
- Co?
- Znam... a raczej znałem twojego barta. Wiem że byłaś w śpiączce i wiem że twoja mama po śmierci Josha, i twoim zaginięciu załamała się i trafiła o zakładu psychiatrycznego - dodał smutno.
- Co ty powiedziałeś? - syknęłam wkurzona. Skąd on to wie skoro nawet ja tego nie wiedziałam. 
- Josh kupował u mnie dragi. Głównie Amfetamine i jakieś dopalacze. Dlatego zginą... - wziął głęboki oddech i zaczął  z powrotem - ... mówiłem mu żeby nie mieszał ale on mnie nie słuchał. Po wszystkim próbowałem cię znaleźć Harry dobrze cie ukrył, dlatego pomagałem twojej mamie. Udawałem że jestem z fundacji która zajmuje się ludźmi w takich sytuacjach. Ale niestety nic jej nie pomagało i wreszcie zabrali ją do szpitala - szepnął. Słychać było że był smutny gdy to mówił. Na początku patrzyłam na niego jak na wariata, który sam przed chwilą wyszedł z takiego szpitala ale z każdą sekundą przekonywałam się że to może być prawda. 
- Nie jestem tu po to by cię skrzywdzić. Pomagałem w tej akcji po to by cię odnaleźć a teraz mam zamiar ci pomóc w wydostaniu się stąd - odparł pewnie. 
- Dziękuje... - wyszeptałam z łzami w oczach. Ku mojemu zaskoczeniu przybliżył się do mnie i mocno przytulił. Odwzajemniłam gest bo właśnie tego potrzebowałam najbardziej. 
- Amelie - przedstawiłam się z lekkim opóźnieniem. 
- Wiem - zaśmiał się. - Wiem o tobie więcej niż sama wiesz o sobie.
W to nie wątpię, pomyślałam. 
Oderwałam się od niego lekko i spojrzałam w szare źrenice.
- Skąd znasz Harry'ego? 
- Trudno go nie znać. Kręcił chyba ze wszystkimi laskami na tej połowie kuli ziemskiej - zaśmiał się ale mi wcale nie było do śmiechu - W przy okazji kupował u mnie spore dawki kokainy. I to dosyć często...
Szczrze?
Nie zaskoczyło mnie tu ale moje serce po raz drugi zaczęło pękać. 
- Wiem że to nie jest łatwy temat ale nie za bardo umiem kłamać - oddał. - Jesteś głodna? Masz na coś ochotę?
Pokręciłam niechętnie głową.
Teraz miałam tylko ochotę na jedną rzecz. Żyletke.