czwartek, 6 sierpnia 2015

Rozdział 7

* Oczami Mii

Szliśmy ramie w ramie po oświetlonych neonami ulicach Los Angeles. W pewnych momentach można nawet powiedzieć że atmosfera jest romantyczna. Idziemy jakieś 30 minut a czuję się jakbyśmy spacerowali 3 godziny. Im bliżej do hotelu tym dalej jesteśmy od siebie. Nie przestrzennie ale sercowo. Harry już się do mnie nie odzywa a ja nie mam odwagi wydusić nawet słowa po tym co się stało parę minut temu. Gdy szliśmy doszliśmy do plaży. Tak, nasz hotel był nad plażą ale okna mieliśmy z drugiej strony. Kiepsko, co nie.
Nogi powoli zaczęły odmawiać mi posłuszeństwa po 3 godzinach bujnego skakania. Dziwie się że się jeszcze nie złamały.
Zdjęłam buty i usiadłam na pisaku a woda muskała lekko końcówki moich palców.
Harry chyba zrozumiał że chcę chwile odpocząć więc przysiadł obok mnie. Nie miałam odwagi nawet na niego spojrzeć.
Cisza aż rozmiatała moją głowę. Plaża była prawie pusta, oprócz kilku osób siedzących jakieś 20 metrów dalej i paru siedzących na ławkach.
- Ładny widok - głos Harry'ego przebił się przez narastającą ciszę. Spojrzałam w stronę w którą patrzył się Harry.
- Bardzo. Ciemne niebo, ciemna woda, ciemna dupa - zamiast jakiegoś ciętego tekstu usłyszałam tylko jego śmiech.
- Już myślałem że się dzisiaj nie odezwiesz - westchnął
- Ja też...
- Wiesz, przepraszam - spojrzał na mnie.
- Za co?
- Za pocałunek, nie powinienem. Po prostu myślałem że to rozwiąże sytuacje - zaśmiał się.
- Po prostu o tym zapomnijmy - położyłam rękę na piasku i zaczęłam robić dziwne szlaczki. Zawsze tak robiłam gdy byłam mała.
- To co idziemy? Hotel jest dosłownie za nami - wstał i podał mi rękę. Z niechęcią skorzystałam z 'darmowej usługi'. Po jakiś, dosłownie 2 minutach byliśmy już w hotelu. Było około 2 w nocy. Gdy weszliśmy do hotelu, słychać było tylko stukanie moich obcasów. Nawet recepcja była pusta.
Podeszliśmy do windy i na nasze szczęście stała na tym piętrze. Weszliśmy i pojechaliśmy na górę.
Ale nie mogło się obejść bez czegoś równie pechowego.
Gdy byliśmy już na 22 piętrze poczuliśmy wstrząs.
- Nie mów że.... - próbowałam dokończyć ale mieszanka śmiechu i strachu nie dała mi dokończyć.
- Tak - Harry wiedział o co pytam.
- To jest najgorsza noc w moim życiu - zaśmiałam się. Winda zatrzymała się pomiędzy 22 a 23 piętrem. Pamiętam że kiedyś też zatrzymałam się w windzie. Byłam wtedy z Alex ale zamiast bać się że winda się zarwie i takie tam, nie mogłyśmy opanować śmiechu. Oczywiście po paru minutach znalazła nas sąsiadka, która wezwała pomoc. Ale nie jestem pewna czy moja sąsiadka znajdzie nas teraz.
- 'Kliknij guzik ewakuacyjny a pomoc pojawi się w kilkanaście minut' - wymruczał Harry i kliknął guzik. Na nasze szczęście nic się nie stało, nie pojawiło się żadne mityczne stworzenie a Voldemort nie rzucił żadnego zaklęcia.
- Pewnie zaraz przyjdą.
- Oby bo jestem śpiąca - zaśmiałam się.
- Kiedyś zatrzymałem się w windzie z Lou. Pamiętam to jakby to było wczoraj. Usiadłem spokojnie i czekałem na pomoc, a Louis zaczął się drzeć na całą windę że Niall zaraził go klaustrofobią. Później.... - dalej już nie usłyszałam gdyż Morfeusz zabrał mnie do swojej krainy.

*Oczami Mii, następnego dnia.

Przeciągnęłam swoje obolałe mięśnie i lekko uchyliłam oczy. Odgarnęłam kołdrę z twarzy i... chwila, kołdrę? Podniosłam szybko głowę o spojrzałam przed siebie. Jestem w hotelu ale... nie pamiętam żebym z Alex wynajmowała pięcioosobowy pokój! Co się wczoraj stało?
Koncert, auto, pocałunek... plaża, winda... Musiałam usnąć ale dlaczego leże w pokoju chłopaków?
Już miałam wstać kiedy, zorientowałam się że jestem w bieliźnie. O Boże... czy my? Nie chcę nawet o tym myśleć.
Owinęłam się prześcieradłem i weszłam w 'głąb pokoju'. Harry siedział przy stole z Louisem ale nigdzie nie widziałam Zayna, Liama ani Nialla.
- Wstałaś - Harry uśmiechnął się widząc mnie. Ale za to Louis wybuchnął gorzkim śmiechem.
- Fajne wdzianko - wydukał przez łzy.
- Zamknij się - warknęłam srogo ale bardziej zabrzmiało to jak wrzask kruka - Ty! - wskazałam palcem na Harry'ego - Co ja tu robię i dlaczego jestem w bieliźnie?
- No wiesz, usnęłaś w windzie więc gdy wreszcie się z niej wydostałem  zaniosłem cie do pokoju ale był zajęty a Alex spała jak kamień więc położyłem cię u mnie a ciuchy no wiesz... nie chciałem żeby się pogniotły - podrapał się bezbronnie po szyii.
- Zabiję cię kiedyś Styles - powiedziałam, wzięłam ciuchy i wyszłam z pokoju.
- Ej, pościel - usłyszałam za sobą.
- Pierdol się - krzyknęłam na co usłyszałam tylko chichot Louisa.
Tym razem drzwi do naszego pokoju były otwarte. Weszłam i zobaczyłam Alex która latała po pokoju czegoś szukając.
- O Mia nie widziałaś mojego... Mia! Gdzie ty do cholery byłaś całą noc! Wiesz jak się martwiliśmy! Myślałam że was obcy porwali - wydarła się.
- Auto nam się popsuło, musieliśmy iść na pieszo, utknęliśmy w windzie i musiałam spać w łóżku Harry'ego bo jakaś idiotka zamknęła nasz pokój - opowiedziałam jej w skrócie historie mojego życia oczywiście pomijając pocałunek.
- Czy ja usłyszałam słowo; łóżko Harry'ego - poruszyła jednoznacznie brwiami.
- Zamknij się - rzuciła w nią poduszką.
- Dobra, dobra... chwila czy ty jesteś owinięta prześcieradłem, w ogóle ty jesteś w bieliźnie - wyłuszczyła oczy - Dobra dzisiaj to mnie już chyba nic nie zaskoczy. Idziesz na śniadanie?
- Nie wiesz nie jestem jakoś głodna - Alex pokiwała głową i wyszła zostawiając mnie samą. 
Otworzyłam walizkę i wyciągnęłam z niego mój ulubiony strój kąpielowy.








Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Długi prysznic. Chciałam zmyć z siebie ostatnie wspomnienia Lucasa.
Harry... on... on jest inny. Nie jest taki jak Lucas. Jest jego zupełnym przeciwieństwem.
Chyba zaczynam się powoli do niego przekonywać. Powoli zaczynam się przekonywać do wszystkiego. Najchętniej zostałabym tutaj do końca wakacji z wiedzą że nie zobaczę Lucasa.
Ale marzenia to tylko część naszej wyobraźni i nigdy się nie spełniają. Nigdy.

Po 13 Alex wróciła ze śniadania i przebrała się w swój kostium. Nie powiem większość rzeczy jakie mamy kupowałyśmy razem dwa dni przed wyjazdem. Jej kostium jest podobny do mojego tylko jest w odcieniu granatu. Spakowałam torbę do której włożyłam dwa duże ręczniki telefon i inne drobiazgi.
Jeden plus tego że Santa Monica jest nad oceanem to to że prawie większość osób chodzi po hotelu w strojach kąpielowych, więc nie była sensu zakładać na kostium żadnych narzutem tym bardziej że słońce paliło do kości. Wyszłyśmy z pokoju chyba w równym czacie z chłopakami.
Czułam na sobie zboczony wzrok Harry;ego ale powstrzymywałam śmiech i udawałam że tego nie widzę. Ale za to widziałam flirtujących ze sobą, Alex i Nialla.
Chłopaki też chyba uważali że jest za gorąco na dodatkowe ubrania i byli jedynie w krótkich spodenkach. Postanowiliśmy że nie będziemy się przekomarzać z tłumem ludzi i wynajęliśmy leżaki.
Harry oczywiście nie mógł sobie odpuścić i usiał położyć się obok mnie. Po drugiej stronie usiadła Alex a obok niej obowiązkowo Niall.
Wydawało mi się że Harry we wszelki sposób chce mnie poderwać...


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bardzo przepraszam ale nie będzie rozdziałów przez 5 dni bo jadę za miasto do babci gdzie nie ma internetu :( Ale obiecuję że gdy wrócę pojawi się długi, długi, długi rozdział :)

CZYTASZ? SKOMENTUJ! DLA CIEBIE TO NIC A DLA MNIE MOTYWACJA DO DALSZEJ PRACY! ♥

3 komentarze:

  1. Jenyy uzaleznilam się od tego! <3 kocham po prostu tego bloga <3 Nie mogę się doczekać aż wrócisz, mam nadzieję ze wytrzymam ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział cudowny czekam z wielką niecierpliwością next :) :* Nie dam rady wytrzymać przez 5 dni bez rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG ! Rozdział cuuudowny :* ♥
    Kocham to ff :*
    Weny mordko ♥

    PS. zapraszam również do mnie :)
    http://i-lived-and-died-for-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń