poniedziałek, 5 stycznia 2015

Rozdział 21

- Nieee! - krzyknęłam opadając na kanapę i upuszczając joysticka. 
- Oj nie przejmuj się! Nikt nie umie ze mną wygrać - naprężył się Harry i rzucił mi zwycięskie spojrzenie. 
- Haha nikt oprócz mnie oczywiście - wtrącił się Niall który akurat teraz wchodzi do pokoju z tacą pełną kanapek. Aż ślina ściekła mi z ust kiedy je zobaczyłam. 
- Noże Niall spadłeś mi z nieba - oddałam i ukradłam mu z tacki jedną kanapkę. 
Spojrzał na mnie i wziął głęboki oddech a później wzrok skierował na Harry'ego
- Ty najlepszy? - oburzył się Hazza. - Chyba śnisz?! Choć to przekonamy się kto jest lepszy - wydał Harry. Niall bez większego wahania oddał mi całą tace kanapek i walnął się obok Harry'ego na kanapie, wziął joysticka i zaczął grać z wybraną grę. Siedziałam jedząc kanapki i patrzyłam na grających ( i co chwile kłócących się ) chłopaków, ale moje myśli były zajęte czymś innym. A konkretnie wieczorną randką z Harrym.
Nie miałam zupełnie pojęcia w co mogę się ubrać. Sukienka czy spódniczka? A może normalne spodnie? To randka więc muszę się chyba ładnie prezentować, prawda?
W mojej szafie można znaleźć od groma jakiś t-shiertów, dżnsów, bluz .... 
Ale jeśli chodzi o sukienki to wybór mam minimalny. Muszę poprosić o pomoc dziewczyny, pomyślałam. 
Myślami wróciłam do mojej mamy. Ona zawszę mi mówiła że w sukience wyglądam pięknie, a widziała mnie w niej jakieś 2 razy? 
Zastanawiam się co może teraz robić? Może jest w pracy, może gdzieś na mieście, a może siedzi i płacze oglądając nasze zdjęcia. Bo przecież co może robić kobieta, której syn umarł a córka zaginęła? 
Mama zawszę była radosną osoba. Kochała żyć, zawszę mówiła że musimy je poznawać od jak najlepszej strony. Tata też tak powtarzał. 
Pamiętam te dni kiedy wszyscy w czwórkę siadaliśmy przy stole i jedliśmy kolacje. Wtedy mogliśmy normalnie porozmawiać, beż żadnych kłótni i sprzeczek. Brakuje mi tego, brakuje mi taty, mamy ... Josha. 
Ale chyba tak musiało się stać. Choć nikt nie wie ile bym teraz dała by pojechać do mamy i po prostu ją przytulić.
- Am? Wszystko okej? - zapytał Harry odrywając się na chwilę od gry. Niall poszedł w jego ślady. 
- Co? Nie, nie wszystko okej - zaczęłam się tłumaczyć. - Wiesz pójdę na górę do dziewczyn - powiedziała i szybkim krokiem poszłam na górę zostawiając chłopakom jeszcze kilka kanapek. Gdy byłam już na górze podeszłam szybkim krokiem do pokoju Vass i nie pukając weszłam do środka. Ku mojemu zdziwieniu zastałam pusty pokój. Gdzie ona może być?, pomyślałam. 
Wyszłam z pokoju i zaraz znalazłam się u progu drzwi Briee. 
- Gdzie Vass? - zapytałam jej. Ona podskoczyła z przerażenia a ja wybuchłam śmiechem. 
- Puka się - warknęła w moją stronę i wróciła do sortowania ciuchów. 
- Oj sorry. To wiesz gdzie jest Vass? - pokiwała przecząco głową. 
- Dzisiaj nawet jej nie widziałam - odparła sfrustrowana. - Może jest u Zayna? - dodała. No tak, nie pomyślałam. 
- Okej ... - powiedziałam i planowałam już wyjść kiedy złapała mnie z rękę. 
- Idę z tobą . Chcę zobaczyć co tam się dzieje - zaśmiała się i poruszyła dziwnie brwiami. 
O matko jedyna, z kim ja żyje? Ale w pewnym sensie miała racje ... Ciekawiło mnie co mogli tam robić ( jeśli w ogóle Vass tam jest ). Harry mówił mi że między nimi są ciągłe zmiany nastroju, choć i tak nikt nie wie czy są parą czy zwykłymi przyjaciółmi. 
Przeszłyśmy szybko na koniec korytarza gdzie znajdował się pokój Zayna. Uchyliłam lekko drzwi i szybko razem z Briee weszłyśmy do środka. Rozczulający widok wywołał na mojej twarzy uśmiech. 
- Ale słodka - pisnęła cicho Briee a ja zatkałam sobie usta by kolejny już dzisiaj raz nie zacząć się śmiać. 
- Tak, hmmm ... nie przeszkadzajmy im. Ty mi pomożesz - powiedziałam i wręcz siłą wyciągnęłam ją z pokoju. 

- Ahhh ... chcesz pożyczyć jakąś kieckę? - zapytała świeżo zaciekawiona Briee. Pokiwałam niepewnie głową. 
- Haha było tak od razu - zaśmiała się. - Więc o której z Harrym wychodzisz? 
- Ja ... nawet nie wiem - oddałam zastanawiając się. - Na pewno gdzieś wieczorem - ciągnęłam. - Nie powiedział mi tego konkretnie, ale skoro to ma być kolacja to chyba oczywiste - zaśmiałam się. 
- Okej jest dopiero dwunasta. Masz jeszcze dużo czasu, ale to nie znaczy że nie możesz zacząć się już przygotowywać - entuzjazm Briee mnie przerażał. W pewnej chwili przez myśl przemknęło mi że tak serio, to Briee bardziej cieszy się z tej randki niż ja. Zaśmiałam się cicho. 
Briee podbiegła do swojej ( jak że wielkiej ) szafy i otworzyła ją na oścież. Moje usta przybrały postać literki "O". Ciuchy aż wypadały jej z szafki. W tą szafę aż mogło się wejść. 
- Jezu kobieto ale ty maż ubrań! Kiedy ty je będziesz nosić?!? 
- Haha ... kochana większość to stare szmaty w których nie chodzę. Dobrze że mam dużo sukienek, kilka nawet mogły by się nadawać na kolacja w śród świec - odetchnęła rozmarzona - Mam nadzieje że będą pasować, choć mamy takie same rozmiary to bardzo przeciągają takie sprawy - ciągnęła Briee ale z każdym kolejnym słowem coraz mniej jej słuchałam. Skupiłam się na własnych myślach.
Moje życie w jednej strony wraca do normy a z drugiej strony kompletnie się wali. Wiem że Harry próbuje pomóc mi na wszelki sposób ale nie ma magicznych mocy. Czasu nie cofnie a za to sam ma swoje życie ... nie może poświęcać się całości mnie. 
Z drugiej strony nie jestem w tym wszystkim sama. Może w osobie nie ma ze mną Josha ale jego miejsce jest teraz moim sercu. Ma tam swój domek z małym ogródkiem. Uśmiech zagościł na mojej twarzy pod pretekstem tej myśli. 
Tata też tam mieszka. Oboje są teraz tylko wspomnieniem ale bardzo dużym i głębokim. 
Kiedyś też będę takim wspomnieniem. Nie wiem dla kogo. Może dla dzieci? Wyobraźnia przedstawiła mi obraz starczej kobiety a obok niej dwójka dzieci? Czy to mogłabym być ja? Nigdy nie chciałam mieć dzieci. Nie chodzi o to że ich nie lubiłam. Możliwe że zawsze bałam się że nie dałabym sobie rady jako matka a może nawet babcia. 
Ciekawe jakim był by ojcem Harry? Hmm ... nawet nie wiem czy chciałby mieć dzieci. Moim zdaniem był by dobrym ojcem. Fakt bywał agresywny ale nikt nie jest idealny. Umie być czuły i opiekuńczy. Możliwe że kiedyś doczeka się potomka ale czy ja będę tą jedyna? W punktu widzenia Harry nie chował się w związkach więcej niż parę tygodni. Zawsze były jakieś kłótnie albo chodziło tylko o sex. 
Po tej nocy mam nadzieje że ... że to nie jest chwilowa przygoda dla Harry'ego. Może i powiedział że mnie kocha ale mógł kłamać. Zastanawia mnie ilu dziewczyną mógł powiedzieć te dwa słowa. 
 Nie będę już tak nad tym główkować. Jestem zbyt podejrzliwa. Powinnam się cieszyć a nie wmawiać sobie że to chwilowy związek. 
Myślami pomknęłam do dzisiejszego wydarzenia. Od razu humor mi się poprawił. Może z pozornego punktu widzenia nie widać po mnie że lubię takie rzeczy, ale co fakt to fakt. Na randce byłam parę razy ale żadna nie przypadła mi do gustu. Ale to wcale nie znaczy że nie lubię prostych rzeczy. To chyba jest spowodowane myślą jaką wiążę z restauracjami. Zawsze w niedzielny wieczór całą czwórką chodziliśmy do naszej ulubionej restauracji na pyszną kolacje. Uwielbiałam te wypady. Zawsze było tak ... rodzinnie? Jeśli mogę to tak nazwać. 
Restauracja kojarzy mi się z tatą. To dziwne ale prawdziwe. 
- Hej, słuchasz mnie w ogóle? - usłyszałam głos Briee i szybko otrząsnęłam się z rozmyślań. 
- Tak - oddałam przekręcając oczami. 
- To dobrze. No to idziesz na to? - zapytała podchodząc do szafki i kierując na mnie pytający wzrok. 
Ona tylko odetchnęła głęboko i otworzyła usta: 
- Mówiłam że mogę pożyczyć ci moją ulubioną sukienkę, ale musi do mnie wrócić w idealnym stanie, okej? - pokiwałam głową na "tak". Musiałam się zgodzić, co chyba nie miałam innego wyjścia. Moje sukienki na pozór są całe czarne i proste ale i tak na randkę się nie nadają. 
Briee złapała mnie za rękę i wręcz siłą zaciągnęła do łazienki. Przez chwile zerknęłam na zegarek. 12: 48. Ahh ... czeka mnie jeszcze długi dzień. 

Oczami Zayna, 12:48

Otworzyłem lekko oczy i od razu poczułem że nie leże sam. Odwróciłem wzrok i zobaczyłem Vass przytuloną do mnie. Co ona tu robi?, zapytałem sam siebie choć i tak wiedziałem że nie uzyskam odpowiedzi. Podniosłem się lekko alby tylko jej nie obudzić. Wyglądała tak słodko, tak niewinnie. Można powiedzieć że jak mała dziewczynka.   
Wstałem z łóżka i szybko zarzuciłem na siebie koszulkę. Najlepiej będzie jak zaniosę ją do swojego pokoju. Nie będę pytać co tutaj robi bo i tak nie uzyskam odpowiedzi a za to ... taki poranek bardzo mi się spodobał. Najgorsze jest to że ja i Vass nie umiemy już ze sobą rozmawiać. Każde rozpoczęcie konwersacji kończy się kłótnią, awanturą ...? Wszystkim co z tym związane. 
Wziąłem ją powoli na ręce tak żeby się nie obudziła. Powoli wyszedłem z pokoju i już zaraz znalazłem się w jej " apartamencie". Można tak to nazwać bo pokój wygląda jak coś takiego. Białe ściany i lekko brązowe meble tworzą ładną konsynstencje. 
Położyłem ją powoli na łóżku i przykryłem. Spojrzałem na zegarek. 12:57. Nie powiem już dosyć późno ale dzisiaj nie mam nic wielkiego do zrobienia. 
Popatrzyłem jeszcze na nią i cicho powiedziałem :
- Dobranoc - wyszeptałem i opuściłem jej pokój zmierzając do kuchni ... 
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No hejka ♥ Jupikajej ! Nowy rozdział ♥ :D Więc tak przepraszam że nie dodałam wczoraj ale jak pisałam wcześniej po prostu nie zdążyłam ☺ Mam nadzieje że on się wam spodoba :) Następny dodam ... hmmm.. nie wiem czy jutro się wyrobie ♥ Postaram się :D 

3 komentarze: