piątek, 2 stycznia 2015

Rozdział 20

Oczami Vanessy, wieczór 

Cały wieczór nie mogłam spać. A przyczyną tego jest taki sobie ktoś. Zayn. Ostatnio dużo się kłócimy. Zgubiłam się w tym wszystkim. Nie wiem czy jesteśmy parą czy przyjaciółmi. 
Zayn nie odzywa się do mnie od ponad tygodnia. Po wypadku Amelie wszystko się zmieniło. Atmosfera w domu się naostrzyła. Chłopaki najczęściej się kłócili a przez to moje kontakty z Zaynem spadły do zera. Omijamy się szerokim łukiem a gdy mamy ze sobą rozmawiać to tylko gdy naprawdę musimy. Nie siadamy obok siebie, nie patrzymy na siebie. Nie robimy nic co mogło być związane ze mną i z nim. A ja? A mnie męczy ta sytuacja.  
Wróciłam myślami do dni w których jeszcze wszystko było dobrze. 

                                                        Wspomnienie

- Zayn! - krzyknęłam przeraźliwie. Od razu zjawił się przed moim pokojem. 
- Co się stało? - zapytał zdyszany. 
- Pająk! - wskazałam na małego pająka wiszącego na pajęczynie u roku mojego łóżka. 
On spojrzał na mnie z niedowierzaniem. 
- Pająk. Malutki pajączek? Naprawdę? - jego głos był tak śmieszny że nie wytrzymałam i wydobyłam z siebie dźwięk co chociaż w połowie go przypominał. - Wiesz bardzo śmieszne - powiedział sarkastycznie. 
- Oj no nie moja wina że nawet malućki pajączek budzi we mnie strach - powiedziałam udając obrażoną i odwróciłam się do niego tyłem ale zaraz zostałam przywrócona do swojej pozycji. 
- Hahah - zaśmiałam się ale nie na długo bo usta Zayna w ekspresowym tempie przyległy do moich i razem wylądowaliśmy na łóżku, nie przerywając pocałunku. 
- Niegrzeczna dziewczynka - wyszeptał mi na ucho Zayn, lekko je przygryzając. 
- I kto to mówi? - zaśmiałam się pod wpływem pocałunków na szyi. 
- Ahhh ... bardzo grzeczny i wyrafinowany mężczyzna - odparł twardo. 
- Hmm .. już to widzę, ciebie w garniturze, pięknie uczesanego ... - rozmarzyłam się. 
- A wiesz zobaczysz ... na ślubnym kobiercu. Ja w garniturze, ty w pięknej białej sukni - oddał patrząc mi w oczy. 
- Nie za pochopne te plany? 
- Oj z tobą to nawet bardzo - zaśmiał się. 
- Zayn! Zupa się przypala - usłyszeliśmy głos Liama z dołu. Zayn nie chętnie wstał w łóżka. 
- Poczekaj tu na mnie. Ani waż mi się ruszać - powiedział śmiesznie potrząsając brwiami. 
- Zboczuch - oddałam i spojrzałam w stronę ... pustej pajęczyny?
- Zayn! - krzyknęłam przerażona. Dobrze że jeszcze nie wyszedł. Odwrócił się szybko i spojrzał pytająco na mnie. 
- Zayn!? Gdzie ten pająk ?! - on spojrzał na pustą pajęczynę. 
- Oj poszedł sobie gdzieś - ruszył pozornie ramionami. 
- Jeśli on przyjdzie w nocy i mnie zje, obiecuje że zmartwychwstanę i cię zabije ... a teraz spadaj na dół bo zupa woła - krzyknęłam wściekła w za razem nie mogłam wytrzymać by nie wybuchnąć śmiechem .... 

                                                     Koniec wspomnienia

Pod wpływem wspomnienia pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Wtedy było tak pięknie. Żadne z nas się nie kłóciło ... nie mieliśmy o co. Teraz kłócimy się o siebie. Po prostu o siebie samych. Teraz drażni nas wszystko co możliwe. 
Gdy ja chce się pogodzić to i tak wszystko znowu zamienia się w kłótnie. To jest męczące. 
Ogarnij się dziewczyno, pomyślałam. 
Wstałam i wyszłam z swojego pokoju w stronę pokoju Zayna. Zapukałam lekko ale nie usłyszałam niczego. Spróbowałam jeszcze raz ale znowu cisza. Miałam już wracać do siebie gdy z pokoju wydobyło się ... chrapnięcie? Podeszłam powoli bliżej i cicho otworzyła drzwi. 
Widok wywołał na moich ustach duży uśmiech. Usiadłam obok śpiącego Zayna i położyłam głowę na jego klatce piersiowej. 
- Kocham cię Zayn - wyszeptałam mu do ucha i skulona obok niego zasnęłam.

Rano, oczami Amelie. 

Obudziło mnie lekki mizianie na policzku. Otworzyłam leniwie oczy a pierwsze co ujrzałam to uśmiechniętą twarz Harry'ego. Widok na który tak czekałam. 
- Witamy w świecie żywych - odezwał się zachrypniętym głosem. Nie powiem było to bardzo pociągające. 
- No witam witam - odpowiedziałam rozciągając się. - Długo już nie śpisz?
- Zakochani czasu nie liczą - odparł muskając mój policzek. - Ale z moich obliczeń ... a z matmy geniuszem anie jestem, ale to omińmy ... to nie śpię jakieś dwie godziny - odparł spokojnie.  
- Aha i dwie godziny siedzisz i patrzysz jak śpię - spytałam z niedowierzaniem.
- Nie masz się czego czepiać. Wyglądasz pięknie kiedy śpisz ... - oddał i przywarł do moich ust. 
- Malina - powiedział oblizując usta. 
- Wariat - zaśmiałam się. 
- Twój wariat - poprawił mnie. 
- Co powiesz na kolacje dzisiaj? - zapytał zadowolony. 
- Hmmm kolacja? A niebezpieczeństwo? - zapytała podejrzliwie. Prawda jest taka że ostatnio nic specjalnego się nie działo.  Żadnych napadów, żadnych porwani, żadnych gróźb. Cisza. 
- Na razie jest bezpiecznie. A za to masz przy sobie najbardziej odważniejszego i najprzystojniejszego kolesia w Londynie! - odparł naprężając klatkę. 
- Okej, a gdzie mnie zabierzesz? 
- Ahhh to niespodzianka - powiedział i musnął moje usta ....
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I co ? Podoba się kolejny rozdział? Dla mnie okej :) Skończyłam go pisać równo o 1:00 :D 
Następny pojawi się .. hmmm ? Nie wiem czy jutro się wyrobie ale postaram się :* ♥♥♥
 

6 komentarzy: