Oczami Vanessy, wieczór
Cały wieczór nie mogłam spać. A przyczyną tego jest taki sobie ktoś. Zayn. Ostatnio dużo się kłócimy. Zgubiłam się w tym wszystkim. Nie wiem czy jesteśmy parą czy przyjaciółmi.
Zayn nie odzywa się do mnie od ponad tygodnia. Po wypadku Amelie wszystko się zmieniło. Atmosfera w domu się naostrzyła. Chłopaki najczęściej się kłócili a przez to moje kontakty z Zaynem spadły do zera. Omijamy się szerokim łukiem a gdy mamy ze sobą rozmawiać to tylko gdy naprawdę musimy. Nie siadamy obok siebie, nie patrzymy na siebie. Nie robimy nic co mogło być związane ze mną i z nim. A ja? A mnie męczy ta sytuacja.
Wróciłam myślami do dni w których jeszcze wszystko było dobrze.
Wspomnienie
- Zayn! - krzyknęłam przeraźliwie. Od razu zjawił się przed moim pokojem.
- Co się stało? - zapytał zdyszany.
- Pająk! - wskazałam na małego pająka wiszącego na pajęczynie u roku mojego łóżka.
On spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
- Pająk. Malutki pajączek? Naprawdę? - jego głos był tak śmieszny że nie wytrzymałam i wydobyłam z siebie dźwięk co chociaż w połowie go przypominał. - Wiesz bardzo śmieszne - powiedział sarkastycznie.
- Oj no nie moja wina że nawet malućki pajączek budzi we mnie strach - powiedziałam udając obrażoną i odwróciłam się do niego tyłem ale zaraz zostałam przywrócona do swojej pozycji.
- Hahah - zaśmiałam się ale nie na długo bo usta Zayna w ekspresowym tempie przyległy do moich i razem wylądowaliśmy na łóżku, nie przerywając pocałunku.
- Niegrzeczna dziewczynka - wyszeptał mi na ucho Zayn, lekko je przygryzając.
- I kto to mówi? - zaśmiałam się pod wpływem pocałunków na szyi.
- Ahhh ... bardzo grzeczny i wyrafinowany mężczyzna - odparł twardo.
- Hmm .. już to widzę, ciebie w garniturze, pięknie uczesanego ... - rozmarzyłam się.
- A wiesz zobaczysz ... na ślubnym kobiercu. Ja w garniturze, ty w pięknej białej sukni - oddał patrząc mi w oczy.
- Nie za pochopne te plany?
- Oj z tobą to nawet bardzo - zaśmiał się.
- Zayn! Zupa się przypala - usłyszeliśmy głos Liama z dołu. Zayn nie chętnie wstał w łóżka.
- Poczekaj tu na mnie. Ani waż mi się ruszać - powiedział śmiesznie potrząsając brwiami.
- Zboczuch - oddałam i spojrzałam w stronę ... pustej pajęczyny?
- Zayn! - krzyknęłam przerażona. Dobrze że jeszcze nie wyszedł. Odwrócił się szybko i spojrzał pytająco na mnie.
- Zayn!? Gdzie ten pająk ?! - on spojrzał na pustą pajęczynę.
- Oj poszedł sobie gdzieś - ruszył pozornie ramionami.
- Jeśli on przyjdzie w nocy i mnie zje, obiecuje że zmartwychwstanę i cię zabije ... a teraz spadaj na dół bo zupa woła - krzyknęłam wściekła w za razem nie mogłam wytrzymać by nie wybuchnąć śmiechem ....
Koniec wspomnienia
Pod wpływem wspomnienia pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Wtedy było tak pięknie. Żadne z nas się nie kłóciło ... nie mieliśmy o co. Teraz kłócimy się o siebie. Po prostu o siebie samych. Teraz drażni nas wszystko co możliwe.
Gdy ja chce się pogodzić to i tak wszystko znowu zamienia się w kłótnie. To jest męczące.
Ogarnij się dziewczyno, pomyślałam.
Wstałam i wyszłam z swojego pokoju w stronę pokoju Zayna. Zapukałam lekko ale nie usłyszałam niczego. Spróbowałam jeszcze raz ale znowu cisza. Miałam już wracać do siebie gdy z pokoju wydobyło się ... chrapnięcie? Podeszłam powoli bliżej i cicho otworzyła drzwi.
Widok wywołał na moich ustach duży uśmiech. Usiadłam obok śpiącego Zayna i położyłam głowę na jego klatce piersiowej.
- Kocham cię Zayn - wyszeptałam mu do ucha i skulona obok niego zasnęłam.
Rano, oczami Amelie.
Obudziło mnie lekki mizianie na policzku. Otworzyłam leniwie oczy a pierwsze co ujrzałam to uśmiechniętą twarz Harry'ego. Widok na który tak czekałam.
- Witamy w świecie żywych - odezwał się zachrypniętym głosem. Nie powiem było to bardzo pociągające.
- No witam witam - odpowiedziałam rozciągając się. - Długo już nie śpisz?
- Zakochani czasu nie liczą - odparł muskając mój policzek. - Ale z moich obliczeń ... a z matmy geniuszem anie jestem, ale to omińmy ... to nie śpię jakieś dwie godziny - odparł spokojnie.
- Aha i dwie godziny siedzisz i patrzysz jak śpię - spytałam z niedowierzaniem.
- Nie masz się czego czepiać. Wyglądasz pięknie kiedy śpisz ... - oddał i przywarł do moich ust.
- Malina - powiedział oblizując usta.
- Wariat - zaśmiałam się.
- Twój wariat - poprawił mnie.
- Co powiesz na kolacje dzisiaj? - zapytał zadowolony.
- Hmmm kolacja? A niebezpieczeństwo? - zapytała podejrzliwie. Prawda jest taka że ostatnio nic specjalnego się nie działo. Żadnych napadów, żadnych porwani, żadnych gróźb. Cisza.
- Na razie jest bezpiecznie. A za to masz przy sobie najbardziej odważniejszego i najprzystojniejszego kolesia w Londynie! - odparł naprężając klatkę.
- Okej, a gdzie mnie zabierzesz?
- Ahhh to niespodzianka - powiedział i musnął moje usta ....
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I co ? Podoba się kolejny rozdział? Dla mnie okej :) Skończyłam go pisać równo o 1:00 :D
Następny pojawi się .. hmmm ? Nie wiem czy jutro się wyrobie ale postaram się :* ♥♥♥
oj musi sie udać czekam na next :*
OdpowiedzUsuńSuper jak zawsze czkam na nexta ^^
OdpowiedzUsuńHa ha dotrzymałaświata słowa :)
OdpowiedzUsuńCudo :* Czekam na nexta ;)
OdpowiedzUsuńświetny czekam na next
OdpowiedzUsuńSuper czekam na next :)
OdpowiedzUsuń