piątek, 14 listopada 2014

Rozdział 1

- Amelie - moje oczy lekko uchyliły się, spoglądając na mój ultra nudny sufit. Może ciszej ?

- Szkoła - usłyszałam kolejny krzyk mojej mamy. Ja pierdole, głowa mi pęka. Chyba za dużo wczoraj wypiłam. Ale chyba trzeba było oblać ostatni dzień wakacji co nie ? Miałam siedzieć w domu ? Nie. 
Podniosłam swój szanowny tyłek kierując się w stronę mojej szafy. Wyjęłam z niej jak zawsze pierwszy lepszy ciuch i skierowałam się w stronę łazienki z której wyszłam dziesięć minut później. Nie maluje się tak jak inne laski ... po co ? Puder, lakier, szminki, tusze do rzęs to chłam. 
Zeszłam po schodach kierując się w stronę przedpokoju. Nigdy nie jem śniadania przed szkołą. 
- Poczekaj - usłyszałam głos Josha. Po chwili kierowaliśmy się w stronę budynku. 
- Boisz się ? - zapytał Josh kierując swój wzrok na mnie. Zaśmiałam się. 
- A ty się boisz ? - odwróciłam kota ogonem. 
- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie - boże jak on mnie wkurwia ! 
- Pierdol się - mruknęłam przyśpieszając swój chód. 
Moim oczom ukazał się wielki budynek. Kurwa, zgubić się można. 
Weszłam kierują się w stronę drzwi z napisem " sekretariat". 
- Dobry - powiedziałam cicho. Sekretarka skierowała swój wzrok. Myślałam że wybuchnę śmiechem. Gruba, ruda , okularnica. Ja pierdole kogo zatrudniają w tej szkole. 
- Och Amelie ? Cześć kochanie ! Witaj w nowej szkole - podeszła do mnie przytuliła mnie. Co ? Boże , boje się tej kobiety - proszę , to to twój plan lekcji, pierwszą masz ... - spojrzała na zegarek - za 27 minut , w sali 58 na drugim piętrze. 
- Dziękuje - powiedziałam i wyszłam z sekretariatu. Nie wytrzymam. Wybuchłam niekontrolowanym śmiechem. 
- Nowa ? Hmmm .. niezła - usłyszałam za sobą głos z lekką chrypką. Moim oczom ukazał się ... och zielonooki szatyn. Ja pierdole ile on ma tatuaży ? Kolczyki ? Hmmm .. to pewnie ten najgorszy. Haha teraz nie spieprza na bambus banany prostować. 
- Stary ? Hmmm .. nie niezły - jaka riposta ... 
- Wyszczekana. Dam ci rade, nie zadzieraj ze mną. Ta szkoła nie jest dla ciebie - na jego twarzy pojawił się grymas. Boże , zachowuje się jak małe dziecko. 
- Oj bo się popłacze - grymas zmienił się w uśmiech. Czyżbym go rozśmieszyła ? 
- Zostaw ją - usłyszałam głos .. Josha. No zajebiście tylko jego tu brakowało. 
- U królewicz na białym ? - nie kurwa pedał na jednorożcu gościu.
- Zamknij japę, to moja siostra - warknął. Taki agresywny to on jest tylko po dragach. Martwi się o mnie ? Och .. rzygam tęczą .
- Masz jakiś problem kolego - za gościem stanął jakiś koleś. Kurwa to chyba bracia bo styl mają ten sam. 
- Jak widać ma - zaśmiał się łobuzersko ... ?  Pan Wkurwiający. 
- Dobra pieprzcie się ! - powiedziałam i odeszłam w stronę schodów. Jacy niedorozwoje. Nie wiem jak ja kurwa wytrzymam w tej budzę .... 

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam ! Przepraszam że taki krótki rozdział ale naprawdę czuje się ... kurde fatalnie ! Jak wam się podoba rozdział ? Mi się całkiem podoba ! Następny rozdział dodam najprawdopodobniej po jutrze ale nie jestem pewna ! 

Czytasz ? -  Skomentuj dla ciebie to nic a dla mnie motywacja do dalszej pracy ! ;3

10 komentarzy: