sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział 24

Nie patrzyłam na niego choć czułam jego wzrok na sobie. Obleśne spojrzenia przeszywało mnie na wylot. Pomyślałam o Harrym. O jego mocno zielonych tęczówkach wpatrujących się we mnie. Czy to możliwe że już ich nie zobaczę? Czy to możliwe że już nigdy nie poczuje jego malinowych ust na moich? Tak, to całkiem możliwe. Wiem dlaczego tu jestem. Przyczyna jest prosta. Harry. 
On jest najgorszą ale za razem najlepszą rzeczą jaką mi się w życiu przytrafiła. 
Przez niego tu jestem, nienawidzę go. Gdy go widzę, kocham go. Tak, to dziwne ... ale prawdzwe. 
Siedziałam na materacu skulona w kłębek i nawet nie próbowałam na niego patrzeć. 
- Chodź - złapał mnie za rękę. Jego paznokcie wbiły się w moje ramie. 
- Puszczaj - syknęłam. - Gdzie mnie ciągniesz? - jego palce trzymały mocno moje ramię. Krew przestała mi tak dopływać. Szliśmy przez szary korytarz zmierzając do końca. 
- Spokojnie mała, zaraz zobaczysz - zaśmiał się. 
Stanęliśmy przed drzwiami jakiegoś pokoju i bez pukania weszliśmy tam. W środku siedziała dziewczyna. Miała długie brązowe włosy - a nawet podchodzące pod kolor czarny - i brązowe oczy. Była naprawdę ładna i muszę powiedzieć że nawet skądś ją kojarzyłam. Obok mniej na dużej kanapie siedział chłopak - ale nie był już tak ładny jak dziewczyna. Krótko ścięte włosy i szare oczy niczym metal. Na pierwszy rzut oka wyglądał nieco przerażająco. 
Dziewczyna spojrzała na chłopaka który mnie tu przyprowadził a on od razu opuścił pomieszczenie. 
- Kogo my tu mamy - powiedziała powoli. Jej głos był aksamitny, łagodny tak jak głos pielęgniarki ze szpitala. Tak jakbym ją tu słyszała. - Amelie Jonson. Jak tam braciszek?- zaśmiała się. 
- Co? - zapytałam zdezorientowana. Skąd ona ...? Ona ..? 
Wszystko zaczęło się układać. Justin. Brat. Ona. Ja. Czy śmierć Justina mogła być ukartowana? 
Czy zrobiła to by mnie pogrążyć? Była by do tego zdolna? Sądząc po tym że porwała mnie i uwięziła tutaj, na jakimś zadupiu, myślę że zdoła zrobić o wiele wiele więcej. 
- Sądzę że wiesz kim jestem? 
- Nie - zesztywniałam. 
- Och myślałam że Harry coś ci o mnie opowiadał - odpowiedziała. - Więc tak, zostaniesz tutaj do puki twój fagas wreszcie nie wpadnie na pomysł gdzie cię trzymamy. Później już pójdzie w płatki, rozumiesz? - zapytała. 
Ja ani drgnęłam. 
- Uznam to za tak. Jonathan odprowadź ja do pokoju - oddałam i opuściła pomieszczenie. Po chwili również ja wyszłam z pokoju w towarzystwie niejakiego Jonathana. 

Umrę tu psychicznie, pomyślałam sobie. Siedzę tutaj, nawet nie wiem ile. Jedyną atrakcją tutaj jest lustro. Nic więcej. 
Ciekawe ile dni tutaj jestem. Jeden? Dwa? Pięć? 
Z każdą kolejną chwilą tracę nadzieje Harry po mnie przyjedzie. Że mnie znajdą. 
Może nie chcę mnie znaleźć? Może po prostu się mną bawił? 
I o co chodzi z tym że Harry mi nie powiedział kim jest ta dziewczyna? 
Tyle pytań, a z każdą odpowiedzią rodzą się nowe. 

Oczami Harry'ego

- Ostatnio widziałem Jonathana. Nie wiem konkretnie gdzie poszedł ale kręcił się gdzieś w okolicach buszy przy Londynie - odparł Greg. Nie mogłem iść za nim bo śledziłem Eda ale teraz mamy pewność że nie współpracują ze sobą. 
- Tak ale to nie wyjaśnia gdzie jest Amelie - odezwała się Briee. Vass tylko stała obok i patrzyła na wszystko. 
- Tak, nie wyjaśnia. Ale to zawsze pewien postęp - potwierdził. 
- To wszystko za długo trwa. Nie mamy pewności czy nadal żyje - Zayn patrzył prosto na Grega. - Musimy działać szybciej. 
Zayn  jakby wyjął mi te słowa z ust. Od początku nic się nie odzywałem, siedziałem cicho jak Vass.
- Mówisz że widziałeś go przy buszy?
- Tak. Ale nie zachowywał się podejrzanie, ale też nie uwierzę że szedł na grzyby. Coś musi być na rzeczy. 
- Trzeba tam pojechać - oddał Liam. - Na pewno się nas spodziewają. trzeba ich zaskoczyć. 
- Racja. Musimy zdobyć informacje. Najpierw musimy się dowiedzieć kto to wszystko ukartował
- Ktoś, kto musiał nas obserwować. Wiedzieć o nas dużo. Znać nasze ruchy - wyszeptał Niall. 
Cisza. 
- Clary. To musiała być Clary - syknąłem. 

                                                    WHEN YOU LOVE SOMEBODY
                                               YOU DON'T LEAVE THEM BEHIND -
                                                         JEŚLI KOGOŚ KOCHASZ
                                                    NIE ZOSTAWIAJ GO ZA SOBĄ 

- Plan jest taki - objaśnia Greg. - Jutro o dziesiątej przyjadę po was. Pojedziemy pod busze. Jeśli znajdziemy kryjówkę gdzie trzymają Amelie obejdziemy dom i znajdziemy bezpieczniejsze wejście, rozumiecie?
Pokiwaliśmy głową.
Greg podszedł do mnie i położył mi dłoń na ramieniu. 
- Znajdziemy ją - szepta. 

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kocham cię, a ty mnie,
Tak rodzinnie mija dzień, 
Ja przytulę cię,
I buziaka tobie dam, 
A ty powiesz " Kocham Cię " ♥ 
Hahhah xd Czy tylko mnie rozwala ta pioseneczka :D 
Przepraszam że rozdział dopiero teraz ale miałam sporo nauki :) Wiem że krótki ale muszę zrobić lekcje :) Podoba się :( ?  


 

 

8 komentarzy:

  1. Świetny <3<3<3 Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  2. kocham cie a ty mnie jak rodzinnie mija dzień jak przytulę cie i buziaka tobie dam ty mi powiesz kocham cie ... jeszcze to pamiętasz ??? my to ciągle z maminą śpiewamy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pliss dodaj nowy rozdzial bo nie wytrzymam to jest sliczne ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. G.E.N.I.A.L.N.E. ♥♥♥ Dawaj next *-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Hey gdzie jest rozdział? Pisz dalej. Plose. My tu tęsknimy. Tak dawno cię tu nie było. Zapomniałaś o nas? Nie kochasz już nas. Wracaj do nas kochana. Mimo iż twój blog znalazłam niedawno uzależniłam się błyskawicznie. Piszesz cudownie. Uwierz masz talent. Kocham cie za to. Masz naprawde wierną fanką. Nie zapomnę o tobie nawę jak ten blog dojdzie do swojego konca i odejdziesz stąd. Jestes jak narkotyk. Gdy się pierwszy raz zasmakuje chce sie więcej i więcej. Tak samo jest z tym blogiem. Uzależnia błyskawicznie. Wracaj tu. Pisz rozdziału. Będę tu zaglądać codziennie z nadzieją na nowy rozdział. Czekam kochana. :* / Talaa. :*

    OdpowiedzUsuń